– W pierwszym okresie po transformacji gospodarczej idealną ścieżką kariery dla młodego człowieka wydawało się być ukończenie liceum ogólnokształcącego i studiów wyższych, po których można było znaleźć zatrudnienie w zagranicznych firmach, które pojawiły się nad Wisłą. W tym czasie kształcenie zawodowe, posiadanie fachu w rękach było postrzegane jako mniej atrakcyjna ścieżka zawodowa – przypomniał Juliusz Bolek, przewodniczący Rady Dyrektorów Instytutu Biznesu.
W ten sposób znaleźliśmy się w sytuacji, w której na dobrych specjalistów branżowych czekają tysiące miejsc pracy. W raportach GUS niezmiennie od lat wśród przedstawicieli najbardziej poszukiwanych zawodów królują budowlańcy, mechanicy samochodowi czy kucharze. – O brakach kadrowych wielu z nas przekonuje się każdego dnia – gdy trzeba wezwać hydraulika, ślusarza lub gdy awarii ulegnie samochód, czas oczekiwania na usługę potrafi być długi, a cena wysoka. Potwierdzają to też przedsiębiorcy, nie mogący znaleźć pracowników, niezbędnych do rozwoju poszczególnych firm i całej gospodarki – wyjaśnił Juliusz Bolek. Warto przy tym podkreślić, że zawody branżowe również uległy przeobrażeniom. Wraz z rozwojem technologii cyfrowych, zmianami w energetyce, transporcie, projektowaniu i produkcji, zawód elektryka czy mechanika samochodowego wymaga oprócz umiejętności manualnych również znajomości obsługi odpowiednich systemów komputerowych, wiedzy z zakresu elektroniki czy programowania. Rośnie także znaczenie nowych zawodów branżowych, takich jak np. programowanie robotów przemysłowych, projektowanie CAD, czy obsługa maszyn CNC.
– Jednym z możliwych rozwiązań jest kształcenie większej liczby specjalistów branżowych. Do osiągnięcia tego celu potrzebujemy nowoczesnej edukacji branżowej, która zapewnia atrakcyjne kształcenie, ściśle współpracuje z biznesem i korzysta z najnowocześniejszych technologii – wylicza przewodniczący Rady Dyrektorów Instytutu Biznesu.
Rozwój gospodarczy poprzez kształcenie specjalistów umożliwią tworzone właśnie Branżowe Centra Umiejętności. BCU to zaawansowane technologicznie placówki kształcenia zawodowego, szkolenia oraz egzaminowania łączące szkoły, uczelnie, organy prowadzące i poszczególne branże, kluczowe dla rozwoju polskiej gospodarki, w tym energetykę odnawialną, elektronikę czy przemył lotniczy. Planowanych jest 120 ośrodków w całym kraju – pierwsze z nich – zgłoszone w pierwszym i drugim naborze - już powstają.
BCU są elementem rozpoczętej w 2019 r. reformy szkolnictwa. Istotną ich funkcją będzie również upowszechnianie innowacji i nowych technologii w danej branży, tak by zapewnić szkołom i uczelniom dostęp do najnowszych rozwiązań kluczowych dla dalszego rozwoju ery Przemysłu 4.0.
Centra mogą być zakładane między innymi przez samorządy czy organizacje branżowe. Jak podkreśla wiceminister edukacji i nauki Marzena Machałek, szkolnictwo branżowe w Polsce dynamicznie się rozwija.
Obecnie już blisko 60 proc. uczniów szkół ponadpodstawowych realizuje kształcenie branżowe i techniczne. To wyraźny znak, że młodzież jest coraz bardziej zainteresowana wyborem tej ścieżki kariery, dlatego tak ważne jest, by szkolnictwo i biznes wspólnie odpowiadały na to zapotrzebowanie.
Tego typu ośrodki będą się specjalizowały w danej dziedzinie gospodarki, m.in. w automatyce, robotyce, mechatronice, motoryzacji, ale także w hotelarstwie, czy opiece społecznej. Ich zadaniem jest integracja edukacji z biznesem. Dodatkowymi partnerami projektów mogą być uczelnie, instytuty badawcze lub przedsiębiorstwa właściwe dla dziedzin, których dotyczy projekt.
Oferta BCU będzie skierowana do szerokiego grona odbiorców, w szczególności do uczniów, studentów, doktorantów, nauczycieli, nauczycieli akademickich oraz pracowników, w obszarze danej dziedziny zawodowej.
Łącznie na utworzenie 120 Centrów przeznaczono kwotę ponad 1,4 mld złotych. BCU będą podstawą przygotowania kadr na potrzeby nowoczesnej gospodarki w wielu dziedzinach. W 2023 r. powstanie co najmniej 20 BCU, a kolejnych 100 do końca 2024 r.
Artykuł sponsorowany